top of page

Sobota 16 Marca 2024

  • filippuczka
  • 16 mar 2024
  • 3 minut(y) czytania

Na śniadanie pączki z Nutellą. Nowa powieść Katarzyny Grocholi. Obiecałem Ericowi przejażdżkę do narzędziowego, toteż nie mogę z gęby zrobić dupy. Zamykamy dom na wszystkie spusty i jedziemy się smażyć w korkach.  Nie było tak źle koniec końców. Prowadzę jakbym znał to miasto na wylot, wciskam się we wszystkie najmniejsze szparki, a jak trzeba to i nawet pod prąd. W sklepie mówię mu, żeby się poszlajał po dole i wybrał co potrzebuje. Ja jak zawsze mam spotkanie na pierwszym piętrze na dziale z hydrauliką. Potrzebuje zaślepki do tanków.  Zaczynam ogarniać wszystkie miarki imperialne i przeklęte cale. Biorę po osiem zaślepek z każdego rozmiaru kładę na ladzie jak prawdziwy OCDowiec. Trzy grupy po osiem, każda grupka dwa na cztery lekko rozdzielone, żeby było widać dwa kwadraty po cztery. Wydawałoby się, że każdy patrzący na dowolny zbiór przedmiotów potrafi rozpoznać osiem, jak dwie kostki do gry po 4 oczka. Nie. Pani bierze paluch i paluchem grzebie każdą z kupek, żeby policzyć, czy jest osiem. W środku krzyczę, płacze i umieram, ale dalej oglądam to bezecne przedstawienie. Leżę na ladzie i cichutko kwikam. Pani w końcu policzyła. Przychodzi Eryk ze szpachelką. To chcę. Dobra. Spadamy. Droga do domu jeszcze szybsza. W samochodzie cisza, bo bez tłumacza ciężko się dogadać. Ale Eric jest wgapiony w pejzaże więc mi to na rękę. W domu zaczynam odpakowywać drukarkę. Podpinam wszystko. Próbuje drukować. Nie da się, bo na kabel. Myślałem, że już teraz wszystko jest na wifi. No to sobie nie podrukuje. Będę musiał znowu jechać do tego nieszczęsnego karefura. O 13:00 z minutami zjawia się Nathan z UNBS. Pierwszy raz go widzę. Facet w moim wieku, ale zapuszczony jakby wyszedł z rowu. Przyjeżdża w dwóch sprawach. Nakierować mnie w kwestii przygotowania fabryczki do produkcji oraz wzięcia sutej łapówy. Oprowadzam go po pomieszczeniach i zaginam go z wszystkiego co mam zamiar zrobić. Ścieranie się z inspekcją sanitarną w Anglii przez 10 lat dało mi niemały oręż do ręki. Czasami wręcz mówił ze to za dużo i nie ma po co. Był bardzo zadowolony z tego co widzi oraz stwierdził, że dawno nie widział, żeby ktoś tak szybko dostał potwierdzenie wskoczenia na kolejny poziom kwalifikacji. Dobra dobra masz tu kopertę z milionem (1000zł) i proszę mi tu nie czadzić. Łamie na 4 części i wpycha do tylnej kieszeni, do której normalnie nawet chusteczki bym nie włożył, bo bym się bał że mu spodnie rozsadzi. Żegnamy się byle jak. Czysty biznes, żadnego kolesiowania. Ja mam przynajmniej dużo notatek na przyszłość. Klecę jakąś jednogarnkówkę i uciekam po kabel. Staram się oblecieć wszystko jak najszybciej, żeby nie marnować czasu. Oczywiście pani od skanowania rachunków mnie znowu zatrzymuje przy wejściu. Musi obfotografować każdą elektronikę. Nawet jak to jest kabel wartości splunięcia na pustyni. Nazad. Podpinam co mam podpiąć. Jak wszyscy wiemy drukarki to stworzenia wysoce emocjonalne. Dwie godziny później chcę ja wyrzucić przez okno, gdyby nie to że mam w nich kraty. Dochodzę w końcu do jakiegoś konsensusu z moja tuszową nemezis. Udało mi się wydrukować tymczasowe etykiety. Dochodzi do mnie, że nie mam nożyczek. Wszyscy dobrze wiemy, gdzie to się prędzej czy później skończy. Drukarka ma skaner, więc wpadam na genialny pomysł. Skanuje wszystkie dokumenty które noszę przy sobie. Drukuje moje prawa jazdy i dowód osobisty. Wrzucam to wszystko do teczki i do tylnej kieszonki w plecaku. Pozbywam się portfela. Teraz to sobie cały ten plecak mogą ukraść, wisi mi to. Jak mnie policja zatrzyma daje im wydruki i mówię, że mi ukradli, a jak będą chcieli to mogą ze mną do domu pojechać. Trochę spada mi z dziennego stresu, że mi ktoś coś ukradnie. Czemu ja wcześniej tego nie zrobiłem? Siedzę i kończę listę wszystkich zadań przed kontrolą. Zaczynam dzwonić po ludziach i załatwiać co się da. Ogarniam Ivana czy by ze mną nie pojechał to tego zagłębia nierdzewki. Jasne jasne, ale poczekaj zaraz tam będziemy z Dianą. Uch, nie ma problemu. Wbijają się o 21:00 i siedzą do 23:00 za bardzo im nie przeszkadza fakt, że nie ma krzeseł. To znaczy przeszkadza Dianie, bo jest mysofobką i musi mieć wszystko odkażone. Kładzie na ziemi 2 ręczniki papierowe pod tyłek i prosi o poduszkę, żeby się oprzeć. Ufa naszej wodzie, bo jest z filtra. Częstuje ich moim obiadem i zatapiamy się w ciężkich plotkach. Uciekają jak tylko Ivan robi komentarz, że chodzę spać o dziesiątej i powinienem iść już nyny. Dobrze sobie go wytresowałem. Jak tylko znikają rzucamy się z Erykiem na obiadokolację. Miałem dzisiaj siedzieć w kuchni ale nie wyszło. Spróbuje jutro. Nie ma pośpiechu. A, jako że nie ma krzeseł w domu to siedzę i piszę to wszystko na sejfie. Taka dola.

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Nieporek 31-1-2 Marwietnia 2024

Uf. Trochę mnie wessało. Po kolei. Niedziela nie była niczym specjalnym, można pominąć. Seriale i żarcie. Z niedzieli na poniedziałek,...

 
 
 
Sobota 30 Marca 2024

Zaczynam od wielkich zakupów na cały tydzień, żeby mieć z głowy. Wypycha mi koszyk. Pani na kasie przekazuje moją pilną sprawę do...

 
 
 
Piątek 29 Marca 2024

Wielki piątek. Nie mam w planach zbyt dużej ilości podróżowania. Klecę na spokojnie śniadanie i przed 10:00 wyjeżdżam odebrać zamówione...

 
 
 

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
bottom of page