top of page

Sobota 10 Lutego 2024

  • filippuczka
  • 10 lut 2024
  • 3 minut(y) czytania

Mojżesz w szpitalu od 8:00 rano, wampiry wysysają mu krew. Miał samochód od wczoraj więc nie muszę nikomu pomagać. Moje spotkanie z ferajną Morrisa zostaje przełożone na poniedziałek. Korzystając z okazji śpię prawie do 11:00. Leje niemiłosiernie do południa. Planuje powolną sobotę. Śniadanie na spokojnie z BBC i TVN24. M będzie w szpitalu do 14:00 albo i później. Może wpadnie. Może nie. Koło 13:00 zaczynam się nudzić. H wczoraj skopał ogródek z tyłu, toteż mam zamiar wszystko wyrównać i stworzyć grządki. Po pół godziny leje się ze mnie strugami. Dobrze, trzeba się ruszać. Gadka na grupie na WhatsAppie. M mówi, że jak się nudzę to mogę ściąć drzewo z tyłu domu. Zak podjudza. Planował wynająć do tego spec grupę, że niby profesjonaliści się tu znajdą. Tutaj nie ma profesjonalistów. Tu są tylko grupki cwaniaków co potrafią dobrze kłamać. Perswaduje mu, że ja i H damy radę sami. Zetniemy razem a potem H zajmie się korzeniami. Mojżesz ma personalną wendetę w stosunku do tego awokadowca. Ponoć zasadzone przez jego siostrę, z którą nie chce mieć nic do czynienia. Tak mu zalazła za skórę, że nie chce widzieć na oczy cokolwiek co mogłoby ją mu przypominać. Plus jakiś miejscowy zabobon voodoo o złej krwi. Nie dociekam. Za dużo krwi dzisiaj. Po drugie drzewo zdziczało i daje niedobre owoce. Trochę jak dzikie jabłko. Awokadowiec musi być przycinany, żeby był przysadzisty. Trochę nie lubię ścinać żywych drzew ale pal licho. W zamian zasadziłem z przodu już jedno a w planach walnę jeszcze ze 4. Szybko rosną bydlątka. Piła ręczna i do roboty. 5 minut i po krzyku. Drzewo wali się z jęczącym hukiem. Owoce rozsypują się jakby ci kot wskoczył na choinkę z bombkami. Piła i maczeta idą w ruch. H nie spodziewał się, że będzie dzisiaj tak zapieprzał. Ten biały to zawsze coś wymyśli. Wszystko z grubsza pociupane i usunięte na bok. Moje przygotowania do grządek musze zacząć jeszcze raz, bo wszystko rozpierniczone na atomy. Pokazuje H że musimy wykopać też korzeń. Z H też się leje jak z wodospadu. Po dwóch godzinach mam jako takie grządki ogarnięte a H jest jakieś pół metra pod ziemią z motyką i łopatą. Czuje, że plecy są spalone na skwarek. Mój pomocnik znika. Kończę co mogę, ale czuję, że na dzisiaj dosyć. Co ja to mówiłem na początku? Powolna sobota. Tak jasne. Obchodzę dom i idę w stronę kranu z wodą, żeby zmyć z siebie kilogramy gliny. Widzę H jak leży na ziemi pod domem z rękami na twarzy – wnętrza obu łokci na oczach. Złamałem chłopaka w 2 godziny. Jakby rozumiał po angielsku i trochę czarnego humoru to bym go wziął za fraki i powiedział, że jego słabość mnie obrzydza. Zostawiam go w spokoju, wykonał robotę którą tu się robi w 5 dni - w 2 godziny. Zebrałem trzy balie awokado, dobre 30 kg, wszystko na kompost. M mi pisze, że nawet na kompoście tego nie chce widzieć. Oookej. Biorę bardzo dokładny prysznic, bo mam ziemię nawet w uszach. Wszystko czerwone włącznie z moimi plecami. Sprawdzam lodówkę, ale nic mi się nie chce robić. Proszę H, żeby poszedł po 4 rolexy. Wraca z wielkimi podwójnymi bydlętami. Jeden by wystarczył. Siadam na łóżku, coś tam gmeram. Budzę się po godzinie. No, ładnie się znokautowałem. Dobra sjesta nie jest zła. Około 21:30 M dzwoni że musi przyjechać. Zapomniał swojej przyjaciółki lewatywy w pokoju. Mówię mu, że traktuje ten dom jak hotel. Tylko zjeść, napić i się wy..próżnić. Wygląda jakby założył ciuchy swojego starszego brata. Cień człowieka. Ale, ale, już dwa dni bez ekscesów żołądkowych. Widzimy się jutro, skoro świt. Proszę nie. Wracam do siebie i zanurzam się w książkę. Jutro sieje lawendę.

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Filip Przerwa-Sebastian

Austria to jest kraj dla starych ludzi. Nie jest to określenie pejoratywne. Uwielbiam Austrię za całokształt. Jest ona na mojej liście...

 
 
 
Czwartek 22 Lutego 2024

Zamierzam mieć spokojny dzień. Nikt za Chiny ludowe mnie z domu dzisiaj nie wyciągnie. Leniwy poranek z owsianką i frenetycznie...

 
 
 
Środa 21 Lutego 2024

Och co za dzień wspaniały. Uwaga będę narzekał. Wstaję o 5:30 rano, ponieważ mamy spotkanie z matką Sankary o 8:00. 6:00 jak śmierć, na...

 
 
 

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
bottom of page