top of page

Poniedziałek 25 Marca 2024

  • filippuczka
  • 25 mar 2024
  • 3 minut(y) czytania

Jako że wczoraj nic nie zrobiłem, bo niedziela i niby wszystko pozamykane. Dzisiaj zbieram się wcześniej, bo już tak bardzo tęsknie za smażeniem się w czymś z metalu i na kółkach. Na śniadanie 3 banany i jedziemy. Większość moich miejsc docelowych leży na przelotówce toteż nie powinno być tak źle. Pierwsza kolumbryna to UNBS (biuro standardów). Już wiem, gdzie mam się kierować, bo często odwoziłem Ronalda w te okolice. Na bramie dwóch strażników do mnie gada jednocześnie. Nie lubię jak jest zamieszanie, więc proszę żeby rzucili monetą, który będzie mnie maltretował. Jeden odchodzi. Muszę wypisać księgę wizytujących. Chłopak pyta: a po co, a co robię, a pokaż butelkę. A idź pan do dupy. Parkuje blisko budynku departamentu próbkowania. Za ladą trójka, która nie zawraca na mnie najmniejszej uwagi jak wchodzę, rzucam głośne dzień dobry. Oni nagle niby mnie zauważają i odpowiadają bardzo markotnie. No tak, poniedziałek w biurze. Nikt się nie ekscytuje. Siadam i czekam aż ktoś mnie poprosi. Po pięciu minutach pan z wąsem mnie zaprasza. Co mnie sprowadza? Wysypuje wszystkie dokumenty i 24 małe buteleczki. No i zaczynają się problemy. Co to jest? Na etykiecie mamy RTD, czyli ready to drink (gotowe do picia, taka kategoria jak smirnoff ice). No nie, nie pasuje, bo RTD jest do 8%. Okej to może byśmy to na wódkę podciągnęli? Nie bo wódka zaczyna się od 37.5% a wasze jest 35%. To co mamy do wyboru? Likier. Niechaj będzie likier. Byle przetestowali. Dochodzimy do konsensusu, papiery się drukują. Produkt ma być testowany na jakieś 12 różnych sposobów. Pan oznajmia, że maszyna do testowania chemicznego, na metale ciężkie itd. jest zepsuta od dwóch miesięcy. CO? No tak i pewnie będzie jeszcze zepsuta przez najbliższe sześć miesięcy, aż nie nadejdzie nowy rok fiskalny i nie przyznają departamentowi pieniędzy. To jak my to przetestujemy? Zrobią podstawowy test na procenty, zawartość kwasów i cukier. Ja się pytam a co w przypadku jak kontrola przyjdzie i spyta się, gdzie reszta testów? Proszę się nie martwić, to jest nasz wewnętrzny problem. Okej. W głowie myślę sobie, jak wy do jasnej ciasnej od dwóch miesięcy przepuszczacie produkty, przecież tam może być nie wiem, ebola w środku. Ja zawsze próbuję przekombinować Ugandę. Będzie co ma być. Reaguje się na miejscu. Nie przeciwdziała się. Mam tylko nadzieję, że ta maszyna pozostanie zepsuta. Proszę panów o wysłanie mi mejla z potwierdzeniem, że taki jest stan rzeczy. Panowie się wycofują rakiem, bo wiedzą, że może to narobić smrodu i dają mi mejla od menadżera działu, tam mam petentować. Muszę dostać od nich to potwierdzenie, bo jak kontrola przyjdzie to się zasłonie mejlem. Zapewniają mnie, że wszyscy w dziale jakości wiedzą o tym że maszyna leży i kwiczy. Trochę cyrk, ale musze z tego wylawirować na moją korzyść. Reszta idzie sprawnie. Ze strony obsługi nie mam co narzekać a nawet byli mili. Wskakuje do piekarnika i jadę znaleźć nowego pana od nierdzewki. Mam azymut i mapy na nocnym trybie, żeby mi się telefon nie przegrzał. Przed 12:00 podjeżdżam w okolice pinezki na mapie. Oczywiście nie mogę znaleźć. Dzwonię. Jesteś bardzo blisko, wyjdę na drogę cię ogarnąć. Wita mnie Frank, w końcu nie Mojżesz. Młody facet z nutką Brytyjskiego akcentu. Pytam skąd? Ojczym Anglik. Trochę gadamy o Albionie. Wchodzę do biura 2 na 2 i przeglądamy projekty. Dopinamy wszystkie szczegóły. Wchodzi jego brat i prosi go o pieniądze. Frank otwiera nieużywaną drukarkę a z niej wysypuje się konkretny plik pieniędzy. Nieźle nieźle. Mówię mu o drugim projekcie, który mam w Steel and Tube. Zobaczymy co powiedzą, jak się nie da to wrócę do niego. Jadę do Mojżesza z S&T. Jak zawsze niezapowiedziana wizyta, jak zawsze chłop się jąka. Piękna klimatyzacja daje po garach w biurze. Pokazuje mu projekt. On nic nie wie tylko z miejsca prowadzi mnie do Turbo Majstra. Wyoślam panu majstrowi jak to ma wyglądać. Zostaje mi oznajmione, że się nie da, bo za mały pojemnik. Nie chce mi się tłumaczyć, bo wiem, że pada na mało podatne grunty. Daje za wygraną. W głowie już robię kolejny projekt z nierdzewki dla Franka. Wracam w te pędy. Nie zatrzymuje się nigdzie. W domu siadam do komputera i rysuje nowy projekt. Muszę się poklepać po plecach, bo wszystko wygląda całkiem sexy. Jutro dostanę wycenę. Chciałem dzisiaj kupić zlew, ale panowie metalowcy robią tylko na zamówienie. Już wiem ze jutro będę musiał jechać tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, czyli Nakasero. Zdaje raport Mojżeszowi który niedawno się wybudził. Miał dzisiaj robioną gastroskopię. Leży w łóżku i go trzepie z zimna. Nic nie znaleźli w jego żołądku. Już nie wiem co mu jest. Robię na późny obiad skrzydełka i do tego jakieś warzywne leczo. Planuje na jutro i robię sobie wieczorek z książką.

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Nieporek 31-1-2 Marwietnia 2024

Uf. Trochę mnie wessało. Po kolei. Niedziela nie była niczym specjalnym, można pominąć. Seriale i żarcie. Z niedzieli na poniedziałek,...

 
 
 
Sobota 30 Marca 2024

Zaczynam od wielkich zakupów na cały tydzień, żeby mieć z głowy. Wypycha mi koszyk. Pani na kasie przekazuje moją pilną sprawę do...

 
 
 
Piątek 29 Marca 2024

Wielki piątek. Nie mam w planach zbyt dużej ilości podróżowania. Klecę na spokojnie śniadanie i przed 10:00 wyjeżdżam odebrać zamówione...

 
 
 

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
bottom of page