Piątek 29 Marca 2024
- filippuczka
- 29 mar 2024
- 2 minut(y) czytania
Wielki piątek. Nie mam w planach zbyt dużej ilości podróżowania. Klecę na spokojnie śniadanie i przed 10:00 wyjeżdżam odebrać zamówione wczoraj kitle, rękawiczki oraz czepki. Zaraz potem wskakuje do Hardware World po 230 litrową plastikową beczkę. Muszę coś mieć postawione przy filtrze, bo kontrola będzie dociekać do czego my tą wodę nalewamy. Nie powiem, że do balii. Niestety Steel and Tube spóźnia się z moimi tankami i będę musiał robić przedstawienie bez. Wracam i z miejsca zabieram się za fabryczkę. Podpinam karszera i jadę wszystko równo z góry na dół. Zostaje mi parę detali do skończenia. Wymieniam zamki we wszystkich drzwiach prowadzących do garażu. Mojżesz od teraz nie chce, żeby ktokolwiek miał tam wstęp. Prosi mnie o pomalowanie okien w drzwiach na czarno, żeby przypadkiem komuś wścibskiemu się nie zachciało podglądać. Za wszelką cenę unikam kolejnego wyjazdu. Maluję drzwi na biedaka. Gumowe rękawiczki i gąbka. Tak, maluje gąbką. Wszystko pięknie upaprane. Ale działa. Wysprzątanie całego tego pomieszczenia zajmuje mi większość dnia. Nie deleguje niczego Ericowi, bo boje się, że zaleje pompy albo go prąd porazi. W poniedziałek będzie szorował wszystko ręcznie. Robię obiado-kolacje z kupą ryżu, niby na odpieprz, ale i tak wychodzi pyszne. Kończę koło 18:00, wszystko jest na swoim miejscu i gotowe na inspekcję. Czekam na stół do butelkowania jak na zmiłowanie, ale wiem, że będzie dostarczony rzutem na taśmę. Ach święta, nic nie zrobisz. Walę drugą warstwę czarności na drzwi i w tym momencie kończą mi się zadania na dzisiaj. Spróbuje dla odmiany nic nie robić dziś wieczorem. Mojżesz jest w domu. Zobaczymy na jak długo. Przeciągają sprawę operacji w szpitalu. Idę o zakład, że do niedzieli znowu wyląduje na izbie przyjęć. We wtorek mają od nowa go balsamować. Dzień manualny, nikt mi dzisiaj nie zagradzał drogi. Nic dodać nic ująć. Wydaje mi się, że będzie to spokojny weekend. Mi pozostaje tylko czekać. Tik tak.
Comments